news

blog

7 metrów bieżących zapisu nutowego poproszę, czyli o zwoju exsultetu

29 kwietnia 2019

Ciekawe zlecenie pojawiło się u mnie na pulpicie. Interesujące zarówno ze względu na formę, jak i na treść. Wyzwania na wielu polach!

Odezwał się do mnie kantor — czyli ten, który przewodzi śpiewom liturgicznym — jednej z polskich parafii z propozycją, żebym wykonała dla niego zwój exsultetu! Exsultet to uroczysta pieśń wykonywana przez diakona, prezbitera lub kantora w czasie Wigilii Paschalnej. Nazywana również Orędziem Wielkanocnym jest śpiewana w momencie uroczystego ustawienia przy ołtarzu świecy – Paschału, po jej okadzeniu. Kantor, który się do mnie zwrócił, wykonuje śpiew Orędzia Paschalnego co roku i chciałby podkreślić uroczysty charakter tego momentu.

Temat zaczęłam oczywiście od zgłębienia historii i poszukiwań wszystkiego, co można przeczytać na temat tej, jak się okazuje, niezwykle ciekawej tradycji w Kościele. Zrobiło się z tego dużo materiału, dlatego podzieliłam go na dwa wpisy. Dziś będzie o formie i tradycji tego śpiewu w Kościele. W kolejnym opowiem o samej pracy nad rękopisem.

Zacznijmy od początku. Skąd w ogóle taki pomysł, że exsultet ma być wykonany na zwoju? Czyż nie byłoby praktyczniej dla kantora, aby miał, jak to zwykle bywa, książkę z nutami? Łatwiej strony przewracać w książeczce, niż panować nad rozwijaniem zwoju, proszę mi wierzyć. Oto na poniższej miniaturze trzech kantorów ze spokojem śpiewa ze zwoju przewieszonego swobodnie z pulpitu. Żaden z kantorów zwoju nie przytrzymuje! Pozostawiony sobie, rozwinął się on niemal cały. Jeszcze chwila i zsunie się z pulpitu… a śpiew urwie się w pół nuty! Tak, tak, nie jest łatwo śpiewać ze zwoju.

 

Śpiewacy w inicjale C(antate domino) rozpoczynający psalm 95, Howard Psalter, BL Arundel 83 I, f. 63 v, fot. https://www.bl.uk/catalogues/illuminatedmanuscripts/ILLUMIN.ASP?Size=mid&IllID=7093

Okazuje się, że pragnienia kantora wynikają z bardzo dawnej tradycji Kościoła. Zachowały się egzemplarze takich zwojów z południa Włoch z okresu między X a XIV wiekiem. W zasadzie niemal wszystkie egzemplarze , które dotrwały do naszych czasów, za wyjątkiem dwóch, pochodzą ze słonecznej Italii.

Dlaczego jednak zwój, gdy zwykła w owym czasie jest już forma kodeksu? Z całą pewnością nie była to forma stworzona specjalnie dla kantora. Ani też dlatego, że śpiewa się exsultet na pulpicie. Kantor zamawiający u mnie tę pracę doskonale rozumiał funkcję tych manuskryptów. Przez użycie zwoju — łac. rotulus — podkreślano solenny charakter uroczystości Wigilii Paschalnej, a konkretniej — momentu błogosławieństwa świecy paschalnej.

Diakon śpiewający exsultet w czasie obrzędu błogosławieństwa Paschału, Vatican, Barb. Lat. 592
fot. https://doconversations.wordpress.com/2014/04/15/exultet-a-medieval-easter-tradition/

Forma zwoju znana była oczywiście od antyku. Zanim przeszliśmy na formę znanej nam dziś książki — kodeksu, cała piśmiennicza starożytność posługuje się formą zwoju. Był to standardowy sposób przechowywania tekstu pisanego. Zwoje papirusowe sporządzane były tysiące lat przed Chrystusem.

Fragment zwoju egipskiego, Księga umarłych I-II w. p.n.e., Teby, Egipt
Fot. Naomi Wenger. https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Livre_des_morts_d%27Osirour.jpg

Najwcześniej przez Egipcjan, potem od ok. VI wieku przed Chrystusem przez Greków, a za ich pośrednictwem forma zwoju dotarła do Rzymian.

Relief nagrobkowy, nauczyciel z trzema uczniami; dwie siedzące postacie trzymają zwoje, II w. p.n.e., Rheinisches Landesmuseum w Trewirze, fot. https://de.wikipedia.org/wiki/Datei:Funerary_relief_found_in_Neumagen_near_Trier,_a_teacher_with_three_discipuli,_around_180-185_AD,_Rheinisches_Landesmuseum_Trier,_Germany_(29656302165).jpg

Następnym krokiem będzie zmiana materiału, choć forma pozostanie ta sama. Najstarsze zachowane zwoje pergaminowe datowane są na II wiek przed Chrystusem.

Pergamin jako materiał do pisania stopniowo, ale skutecznie, wypiera papirus. Tak jak forma kodeksu z czasem wyprze rotulus. W średniowieczu słowo pisane zapisuje się już głównie w kodeksach. Jednak zwoje zachowano do pewnych określonych okazji i ceremonii: pozostają w użyciu do zapisu niektórych dokumentów, kronik, genealogii czy zwojów pogrzebowe (łac. rotulus mortuorum) obwieszczających śmierć ważnej osobistości.

Po lewej: zwój pogrzebowy przełożonej klasztoru Benedyktynek w Castle Hedingham o imieniu Lucy, ok. 1230, BL Egerton MS 2849  https://www.bl.uk/collection-items/miniature-of-lucy-de-veres-soul-being-carried-to-heaven-by-angels-from-the-mortuary-roll

Po prawej: zwój pogrzebowy zakonnicy Amphelissy z klasztoru Lillechurch w Kent, 1208-1214, Cambridge University: St.John’s College Library  https://www.50treasures.divinity.cam.ac.uk/treasure/mortuary-roll/

Tak całkowicie na marginesie, to zwoje pogrzebowe są niezwykle ciekawym tematem. Zapisywano na nich smutną nowinę o czyjejś śmierci. Jak np. na zwoju po prawej śmierć matki przełożonej Ampheliss. Następnie posłaniec szedł od klasztoru do klasztoru niosąc żałobną wiadomość. Na zwoju dopisywano modlitwy za zmarłą. Można powiedzieć, że było to swego rodzaju zbieranie kondolencji. Przebieżywszy wiele kilometrów i 370 klasztorów (sic!) posłaniec z klasztoru Lillechurch zebrał 11 metrów kondolencji!

Wiemy, że poeci i śpiewacy używali małych zwojów, z których śpiewali czy recytowali wersy. Niestety te ulotne „notatki” nie zachowały się.

Wergiliusz z muzami: Klio, muzą historii po lewej stronie oraz muzą tragedii Melpomeną po prawej, mozaika, III w., Bardo Museum, Tunezja fot.https://fr.m.wikipedia.org/wiki/Fichier:Virgile.JPG

Z kolei większość zachowanych greckich zwojów to zwoje liturgiczne. Najstarsze z nich pochodzą z VIII–IX wieku. Zwoje zawierające zapis liturgii Jana Chryzostoma lub Bazylego Wielkiego były popularne w Bizancjum. Podobnie jak zwoje Exsultetu, są orientowane wertykalnie i były przeznaczone do czytania przez celebransa przy ołtarzu. Niekiedy zawierają iluminacje.

Zwój z liturgią Bazylego Wielkiego, Byzantine & Christian Museum, Ateny Fot. http://www.ebyzantinemuseum.gr/?i=bxm.en.exhibit&id=207

W naszym kręgu kulturowym także używano niekiedy zwojów w czasie liturgii. Najstarszy zachowany przykład pochodzi z Rawenny z VII wieku i zawiera modlitwy adwentowe. W południowych Włoszech zachowały się inne zwoje z tekstami liturgicznymi. Były to luksusowe zwoje przeznaczone do ceremonii z udziałem biskupa.

Nie jest zatem niczym specjalnie niezwykłym wykorzystanie do liturgii zwoju. Wróćmy jednak do zasadniczego tematu, czyli do początków obrzędu błogosławieństwa paschału w liturgii Wielkiej Soboty.

Wykorzystanie specjalnej świecy w czasie liturgii paschalnej przyszło do nas prawdopodobnie ze Wschodu. Wiadomo ze źródeł pochodzących z V wieku, że świeca była zapalana w Jeruzalem w Bazylice Grobu Pańskiego w wigilię Wielkanocy. Praktyka ta zapewne była wcześniejsza niż opisujący ją tekst. W późniejszych tekstach źródłowych ceremonia ta rozbudowana jest do zapalenia kandelabra potrójnego i uroczystego noszenia go w procesji naokoło świątyni. Niewątpliwie liturgia jerozolimska miała wpływ na pojawienie się świec w liturgii zachodnich kościołów.

Na początku błogosławieństwo świecy przy jej zapalaniu miało charakter dość spontaniczny, nie istniał tekst, którego należało się trzymać. Zachowały się różne jego wersje.  Zapewne kantor komponował taki tekst dość swobodnie każdego roku. Zachowała się ciekawa korespondencja między św. Hieronimem a diakonem z Piacenzy, który prosi mentora o stworzenie wersji hymnu, którą mógłby użyć. 

Św. Hieronim w swojej pracowni, 1470, Museum Boijmans Van Beuningen, Rotterdam, fot. http://boijmans.intermax.devurl.nl/en/object/3749/Saint-Jerome-in-His-Study/Anonymous

Biedny diakon Præsidius nie spodziewał się, że spadną gromy na jego głowę. Autorytet, do którego się zwrócił, był co najmniej niezadowolony z prośby. Jak odpisał diakonowi: nie pochwala takich kompozycji, gdyż nie pochodzą ze świętego teksu, jakim jest Biblia. Mówi nawet ostrzej, że autorzy wersji, które słyszał, pożyczają styl retoryczny, o zgrozo, od pogan! Nie znajduje Hieronim żadnej zadowalającej wersji tego tekstu. Jednak nie pognębia nieszczęśnika i choć odmawia napisania wersetów, obiecuje pomóc kantorowi ustnie.

Ostatecznie jednak pojawiła się wersja obowiązująca, powtarzająca się w zasadzie w dwóch wersjach: tzw. beneventana i frankijsko-rzymska. Do dziś w kościele wykorzystuje się tę drugą, młodszą wersję pieśni. I tę właśnie wersję miałam przepisać wraz z zapisem nutowym.

Zlecenie zaczęłam od zamówienia pergaminu i przycięcia go na długie paski. Szerokość zwoju to 35 cm. Mieści się to w tradycyjnym rozmiarze, który warunkowała wielkość pergaminu i który wahał się między 30 a 80 cm. Zwój został podzielony na 8 kawałków. Najdłuższy mierzy 107 cm, a najkrótszy — 81 cm. O tym, jak wyglądała praca przy pisaniu i jakie ilustracje znalazły się w exsultecie, przeczytacie w następnym wpisie.

arrow-left powrót

Komentarze:

Barbara Bodziony pisze:

Dziękuje Aga. Ciąg dalszy będzie:)

Maciej pisze:

Wspaniały opis! Więcej, więcej, więcej!
Ale nie rozumiem do końca jednego:
„Dlaczego jednak zwój, gdy zwykła w owym czasie jest już forma kodeksu? (…) Przez użycie zwoju — łac. rotulus — podkreślano solenny charakter uroczystości Wigilii Paschalnej, a konkretniej — momentu błogosławieństwa świecy paschalnej.”
Dlaczego akurat zwój ma podkreślać solenny charakter uroczystości? Ze względu na swoją „starożytność”?

Barbara Bodziony pisze:

Dziękuje panie Macieju. Co do pytania to dokładnie tak – chodzi przede wszystkim o to, że forma jest tą „dawną” podkreśla to trwanie tradycji. Trochę tak jak szaty liturgiczne, które przecież też nie poszły z duchem czasu i modą, ale w zasadzie odwołują się do tradycji wcześniejszego sposobu ubierania. Tak zwoje, używane w liturgii odwołują się do dawnej tradycji. Chodzi też o to, że tę formę, kiedy w powszechnym użyciu były kodeksy, rezerwowano do bardziej wyjątkowych okazji. Mówię tutaj jeszcze o antyku kiedy Chrześcijaństwo się rozwija, kiedy tworzy się jego literatura i liturgia. Już wtedy kodeks postrzegano jako najbardziej praktyczną formę zapisu a zwój wykorzystywano do bardziej oficjalnych okazji.

Emanuel pisze:

Szczęść Boże – wszakże rozmawiamy o tematach zaczerpniętych z podstawowego celu człowieka czyli wielbienia i dziękczynienia Panu Bogu w drodze do żywota wiecznego. Otóż w czasach które dziś niestety nazywamy zamierzchłymi ( a powinny one być wciąż nowe i aktualne a nie zamierzchłe) wszelkie działania ludzi rozumiejących swój cel życia, były nakierowane na chęć dzielenia się tym pięknem które sami odkrywają i w sobie noszą. Stąd zawsze podniosły charakter wszelkich wydarzeń religijnych. Stąd także ubiór zarówno kapłański, czy diakona , stąd także wystrój świątyń, żeby podkreślić wielkość i doniosłość dziejących się wydarzeń w czasie celebracji. Wiedzieć nalży że niemal wszelkie księgi liturgiczne były pięknie zdobione, jednak nie miało to na celu wprowadzeni jedynie grafiki i kolorysty do dość monotonnych graficznie zapisów testu. Ilustracje miały właśnie pobudzać wyobraźnie czytelnika, który tym bardziej ochoczo mógł dzięki Panu Bogu składać i tym gorliwiej pełnić swoją funkcje. Księgi były jednak dostępne dla niewielu, ze względu na ich małe nakłady (dosłownie jednostkowe), wysokie ceny (wartością przewyższały wartość nawet sporych wsi), ale przede wszystkim z powodu niewykształcenia ludu. Lud jednak widząc gorliwość sprawujących czynności liturgiczne, sami do świętości, w swej pobożności ludowej, dążyli. Exultet – czyli orędzie jest pewną formą obwieszczenia wielkich dzieł Pana Boga względem ludzkości, a spisanych na kartach starego i nowego testamentu. Podniosły śpiew w ojczystym i sakralnym języku Świętego Kościoła Katolickiego czyli łacinie, pozwala odczuć ta podniosłość, jednak nie wszyscy, albo raczej niewielu zarówno dawniej jak i dziś rozumie łacinę. Owszem dawniej była bardziej rozumiana ze względu jej większą powszechność i cotygodniową dawkę w czasie każdej Mszy świętej. Ilustracje dlatego pełniły tu szczególna rolę, albowiem przedstawiały owe wielkie dzieła które są wyśpiewywane w tymże orędziu. Nikt zatem nie miał złudzenia o czym było orędzie, a ilustracje niekiedy bardziej przemawiały do wyobraźni i pobudzały wiarę ludu, aniżeli samo słowo. Orędzie zatem było wykonywane w formie zwoju który w czasie wykonywania był rozwijany z ambon w kierunku wiernych, tak, że każdy mógł widzieć owe ilustracje, a kontemplując je własnym sercem pojmować i zbliżać się do Pana Boga. Forma książkową nie dała by takiej możliwości. Ze zwojów korzystali także kantorzy i członkowie scholii. Zwoje te jednak nie były tak zdobione, owszem skrybowie dbali o kunszt swej pracy, ale cel kantora czy scholii był odmienny od funkcji jaka pełnił diakon, (dziś także funkcję ta może spełniać kantor wykonujący exultet), stąd odmienny charakter każdego zwoju decydował o sztuce wykonania tego zwoju. Szkoda że ta Tradycja Świętego Kościoła Katolickiego w gonitwie ewangelizacji wszystkich i wszystkiego jest zatracana, a często deptana, pozostawiając swoje własne dzieci Kościoła na pastwę bylejakości i spłycania wszystkiego co Święte. Nie liczmy że ktoś za nas podejmie się przywracania głębokości tradycji. Szukajmy sami, sięgajmy do źródeł i tradycji, dziś jest to szczególnie łatwe i dostępne, a zapewniam wszystkich, że nie jest to niemożliwe, i aż takie trudne, żeby wszystkich mogło przerosnąć. Pozdrawiam i z Panem Bogiem.

Barbara Bodziony pisze:

Dziękuję za tą wyczerpującą odpowiedź. Pięknie napisane!

Damian pisze:

Witam uprzejmie!

Zgadzam się z przedmówcami, że tekst bardzo przyjemny. Eksperta zawsze dobrze poczytać. Dobrze też jednak zapytać. Tak się korzystnie składa, iż jedno pytanie mam. Otóż gdzie kupuje Pani pergamin? Ja próbuję coś znaleźć w internecie i na koncie sukcesów mam okrągłą liczbę zero.

Pozdrawiam serdecznie

Barbara Bodziony pisze:

Panie Damianie, ja osobiście kupuję we Francji. Bardzo dobry pergamin ma William Cowley, który jest uznanym ekspertem w produkcji pergaminu w Anglii. W Polsce pergamin sprzedaje min. Perskór – trzeba się z nimi skontaktować, na stronie chyba nie mają oferty pergaminu, ale produkują.

Krzysztof pisze:

Jestem pod wielkim wrażeniem tego tekstu. Autorka – autorytet w swych dziedzinach, nie wymaga specjalnej reklamy. Bardzo dziękuję za ten tekst Pani Barbarze, której uczniem jestem od przeczytania… „Pięknej Litery”!!!
Tak się w ogóle zaczęła moja miłość do kaligrafii. Do exultetu też mam stosunek szczególny. Udało mi się go tylko raz w życiu zaśpiewać – jako kantorowi – podczas liturgii, przed wieloma laty, w Kościele Akademickim KUL. Nie miałem zwoju, ale gdybym miał, to kto wie… Za dobrze zaśpiewany exultet Mozart był ponoć gotów oddać całą swoją twórczość! czekam cierpliwie na c. d. tej historii – już o samym pisaniu, rozkładaniu tekstu i nut, nie mówiąc już o miniaturach. Na swój sposób Autorka uczyniła rzecz niepowtarzalną i jedyną w Polsce – bo czy ktoś jeszcze coś takiego napisał? Nie sądzę. Brawo Pani Basiu! Czytam ten blog za każdym razem z przejęciem. Odezwę się…

Skomentuj Maciej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *